|
Wszystko o wszystkim i jeszcze więcej Nigdy nie bój się próbować czegoś nowego! Amatorzy zbudowali arkę, a profesjonaliści Titanica!
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jasna
Profesor Doktor Habilitowany
Dołączył: 15 Sie 2005
Posty: 2443
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: interesuje mnie: DO Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 18:00, 20 Kwi 2006 Temat postu: Zbuntowane Anioły czyli dlaczego się buntujemy |
|
|
Małe dzieci buntują się, bo rodzice nie pozwalają robić, na co one mają ochotę. Nastolatkowie przeżywają okres "burzy i naporu." Dorośli buntują się... głównie w myślach... przeciwko szefowi, w domu przeciwko małżonce/ małżonkowi. Skąd to się bierze? Dlaczego istnieje? I czy chcemy się tego pozbyć? Jaki stosunek mamy do buntu w chwili gdy zauważymy że się wykluwa? Czy umiemy to zauważyć?
Zapraszam do dyskusji.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nightgale
Wykładowca UJ
Dołączył: 06 Wrz 2005
Posty: 1422
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 8:34, 21 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Takie działanie jak bunt , to chyba naturalna reakcja człowieka niegodzącego sie na coś lub z czymś .
Nie sądze , aby była jakaś naganna reakcja .
Oczywiście przy zachowaniu pewnych granic .
Zależy chyba , przeciw czemu sie buntujemy.
I w jaki sposób to wyrażamy .
Można buntowac sie przeciw nauczycielowi , czy szefowi obrabiając mu d... za plecami , ale to troche mało odważne i niezbyt dojżałe .
Do podjęcia jakiś radykalniejszych działań , potrzebna jest odwaga i determinacja .
No i oczywiście poczucie , że ma sie racje .
Bunt przeciwko władzy równierz niejedno ma imie i niejedną przyjmuje postać .
Można pyskować na rządzących w gronie znajomych , zwłaszcza przy butelce , można też iść na demonstracje .
Można i bombe podłożyć w sejmie (nie mam nic przeciwko ) ,ale tu już mamy nie bunt a terroryzm .
Historia buntów , rewolucji i nieposłuszeństwa wobec władzy jest stara jak świat i skomplikowana jak fizyka kwantowa .
To co buntownicy uważają za święte racje , rządzący wielokrotnie traktują jak zamach na praworządność .
I odwrotnie - ludzie buntują sie przeciwko łamaniu swoich praw przez rządzących .
Gdzie jest prawda - tego nie da sie jednoznacznie ocenić
Wbrew pozorom idealizmu , wielu buntownikąw jest bardzo wytrawnymi i wyrachowanymi graczami i manipulantami .
Przykład - ruchy pacyfistyczne i antywojenne w USA podczas wojny wietnamskiej , czyli hipisi i reszta tego zachlanego bądź zaćpanego tatałajstwa .
Do kiedy do Wietnamu wysyłano biedote i czarnych , nikt sie wojną nie interesował , i nie protestował .
No ale kiedy sięgnięto po złotą młodzież z uniwerków , to nagle okazało sie , że tam są sami miłośnicy bliźniego i pokoju na świecie .
Oczywiście było w tych protestach wiele zakulisowych manipulacji made in Moskwa , ale poza tym nie decydował o wyjściu studentów na ulice ich idealizm , tylko głupota i strach o własną wychuchaną d...
Co widać po tym , jak większość tego towarzystwa odnalazła sie w realiach życia kiedy już nie było zagrożenia powołaniem do woja i wysyłką do Azji .
Hipisi lat 60-70 to (poza tymi którzy sie zaćpali na śmierć) to yuppis z lat późniejszych .
I jakoś sie zaadaptowali , nie wiedzieć jak........
Takich przykładów można podawać na pęczki .
I dyskutować o sensie takiego , czy innego buntu .
Punkt widzenia załeży od punktu siedzenia , niestety .
Powstanie Chielnickiego na przykład - dla nas -Polaków -bunt który powinien zostać stłumiony wszelkimi środkami , dla Ukraińców po dziś dzień zryw narodowy ku wolności .
Rewolucje wszelkiej maści - dla rządzących bunt - dla walczących walka o "lepsze" życie .
Nawet rewolucji rosyjskiej nie da sie w czambuł potępić .
Była oczywiście zbrodnią , ale założenia miała wcale nie najgorze , i wielu uczciwych ludzi dało sie złapac na lep Lenina .
W latach dwudziestów w Polsce zamykano komunistów , jako buntowników , w latach czterdziestych czy pięćdziesiątych sadzano AK-owców paradoksalnie za to samo .
Przy czym i w pierwszym i w drugim przypadku sadzający mieli przekonanie , że sadzają słusznie .
I tak dalej i tak dalej...........
Jasna - otworzyłaś temat na dłuuuugą i ciekawą dyskusje , oby nie przerodziła sie w pyskówke na temat czyj bunt jest prawidłowy a czyj nie .
Bunt jest to odruch sam w sobie - moim zdaniem słuszny , bo człowiek niezdolny do protestu jest mimozą dającą sobą manipulować a w konsekwencji pomiatać .
Temat mnie zaciekawił wielce , i będe go w miare możliwości śledził
Pozdrawiam....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarnooka
Profesor Doktor Habilitowany
Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 2589
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Pią 9:11, 21 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
hmmm jasna te pomysly to co na zamowienie masz...?.. hmm nie wiem czemu ale ten temat sie mi kojarzy z juz istniejacym tu.. ale jakim?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jasna
Profesor Doktor Habilitowany
Dołączył: 15 Sie 2005
Posty: 2443
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: interesuje mnie: DO Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:49, 21 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
no tak jakoś mi wyszło, Czoka... Trzy nowe tematy wczoraj.. Trzeba coś wnosić, prawda??
Nie wiem z czym Ci się kojarzy, może z czymś co ktoś założył kiedy miałam przerwę w nadawaniu ...
Nightingale, dzięki za długą wypowiedź, przeczytam jak wócę z pracy, czyli ok 21...
[edycja ] Przesunęłam sobie spotkanie i przeczytałam
Ale już lecę.
Pozdrawiam Was serdecznie
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dawid
Administrator
Dołączył: 09 Lip 2005
Posty: 7256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zaleszany Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 15:49, 21 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Mi buntowanie kojarzy się z wolną wola i prawem wyboru, co jest ograniczane często np. wiekiem, posiadaniem partnera, obowiązków.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jasna
Profesor Doktor Habilitowany
Dołączył: 15 Sie 2005
Posty: 2443
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: interesuje mnie: DO Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:52, 21 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
A co, jeśli chodzi o bunt przeciwko własnemu sumieniu? Sytuacje kiedy czujecie, że powinniście coś zrobić, ale wam się nie chce? Czy jesteście wtedy świadomi walki jaka się odbywa? Obserwujecie to? Czy po prostu mówicie, powiedzmy, "Nie. Dziś nie biorę prysznica bo mi się nie chce. Co mi tam. Będę stawać z dala od ludzi"
To taki zabawny przykład, ale mam nadzieję że wiecie o co mi chodzi.
Ponieważ lubię obserwować siebie, bo chcę w sobie pewne rzeczy zmienić, zauważyłam, że zawsze gdy nie chce mi się czegoś zrobić, bo wolę robić coś innego, wewnątrz sporo się dzieje. Długo, przez większość mojego życia, wygrywał buntownik. Stawałam po jego stronie, bo wydawało mi się, że to właśnie jest prawo wyboru. Wolna wola. Że w ten sposób chronię siebie. Sporo przyczyniły się tu zależności rodzinne - jako dziecko jedynem, co mogłam robić zanim się nie wyprowadziłam, był bunt, i to nie ujawniany na zewnątrz - byłam za słaba.
Niestety, nawet gdy już dawno nie miałam się przeciw komu buntować, buntowałam się nadal w stosunku do samej siebie - tej mądrzejszej, która np. mówiła: "Podlej kwiatki. Kaloryfery grzeją, a one nie widziały wody od tygodnia". "A niech tam," myślałam, "ja idę spać". Bunt kojarzył mi się z wolnością.
Później odkryłam, że dość mocno pachnie to anarchią. No i to, że świadome podejmowanie niewłaściwych decyzji (sumienie sędzią) jest bez sensu, bo zazwyczaj w ostatecznym rozrachunku godzi w mój dobrze pojęty interes; tak naprawdę źle na tych wyborach wychodziłam. Skutki były zarówno kosztowne, jak i bolesne.
Ostatnio, po kilkuletnich obserwacjach m.in tego u siebie zjawiska i wyciągania kolejnych drobniutkich wniosków, powiedziało mi się w myślach do siebie "nie cierpię być zbuntowana" - i poczułam się z siebie dumna. To kolejny etap. Bo abstrahuję od buntu w sytuacji gdy ktoś mi coś każe. Jestem wolnym człowiekiem i żaden człowiek nie ma nade mną władzy. A więc i bunt w takim wydaniu w moim życiu nie istnieje. Buntować mogłam się tylko przeciwko własnemu sumieniu.
Co sądzicie na ten temat? Jak Wy radzicie sobie z wewnętrznym buntownikiem?
Jasna
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
czarnooka
Profesor Doktor Habilitowany
Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 2589
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Pią 20:42, 21 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
.. no wiesz... jak mi sie nie chce to mi sie nie chce... i nie bede walczyc.. co nie ucieknie dopadnie cie jutro.....moja mksyma ahahha;)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cleopatra
Zasłużony weteran
Dołączył: 22 Lip 2005
Posty: 4689
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Alex. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 2:16, 22 Kwi 2006 Temat postu: |
|
|
Akurat ja naleze do tej grupy ludzi, ktora buntuje sie - ale jesli ma powod.
Poza tym, nie znosze przymusowej presji, zwlaszcza takiej w ktorej od poczatku dostrzegam chec dowodzenia, udowodnienia swojej wyzszosci, a nie madrosci.
Potrafie przystosowac sie wlasciwie do kazdej sytuacji, jesli postrzegam ja, ze jest sluszna. Ale jesli wywacham chocby najmniejszy podstep... Wtedy biada - jak na KOZICE przystalo, atakuje tak dlugo, az pokonam przeciwnika.
Mysle, ze jest to pozytywna cecha, bo... Uznaje racje innych, potrafie tolerowac, ale... za zadne skarby swiata nie uznam czegos za "biale", skoro to jest "czarne". Chyba wiecie co mam na mysli....????
A zaprzatac sobie glowe takimi drobiazgami jak: podlac kwiatki, czy .... Zwracam uwage na istotne rzeczy, co nie oznacza, ze nie kocham kwiatkow i pozwole im wyschnac... Nie! - ale nie robie tego regularnie i tez "zyja!". (o dziwo przystosowaly sie do mojego tempa zycia, a nie ja do nich)
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nightgale
Wykładowca UJ
Dołączył: 06 Wrz 2005
Posty: 1422
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 9:27, 10 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Jasna : bunt przeciwko sobie - nie znam takiego pojecia .
Jeżeli musze coś zrobić a tego nie robie to poprostu większa lub mniejsza nieodpowiedzialność z mojej strony .
Bunt przeciwko własnemu sumieniu czy raczej zgodnie z nim to inna sprawa , ktoś każe Ci coś zrobić co jest niezgodne z Twoim sumieniem , wtedy sie buntujesz .
Chyba , że ktoś jest mimozą o której pisałem wcześniej .
Wtedy sam godzi sie na bycie popychadłem .
A oprócz tego naraża sie na jeszcze jedną gorszą rzecz - konflikt z rzeczonym sumieniem , czyli moim zdaniem jedną z najgorszych rzeczy jakie mogą sie myślącemu człowiekowi przytrafić .
Kiepsko jest uświadomić sobie , że sie sk....ło ze strachu czy wyrachowania .
Równie kiepsko jak żyć ze świadomością , że coś sie zepsuło wyłącznie z własnej winy .
I nie ma jej na kogo zwalić .
Mówie oczywiście o ludziach którzy potrafią sie przyznać do własnego błędu .
Ale przyznać sie , a żyć z tym to dwie różne sprawy .
Wiem akurat o czym mówie bo niedawno z własnej winy bardzo mało brakowało a schrzanił bym rzecz na której mi bardzo zależało .
Wszystko skończyło sie dobrze , ale ja przez pare dni chodziłem pokręcony jak słoik i sie wściekałem .
Nie na całą sytuacje , tylko na siebie , że do niej dopuściłem.
I prosze mi wierzyć , że było to cholernie ciężkie .
Świadomość , że coś sie zepsuło tylko z własnej winy i nie ma jej jak na kogoś zwalić choćby w minimalnym stopniu to pioruńsko nieprzyjemna rzecz.....
Przepraszam za odbiegnięcie od tematu
Pozdrawiam.....
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jasna
Profesor Doktor Habilitowany
Dołączył: 15 Sie 2005
Posty: 2443
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: interesuje mnie: DO Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Śro 12:35, 10 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Nightingale (pozwól mi cię tak nazywać, please? )
Przede wszystkim, nie odchodzisz od tematu.
Więcej. Wiesz co ci powiem? Wiadomość, jaką wzięłam dla siebie z twojego postu jest dla mnie po prostu objawieniem. Życiowym. Czytając zrozumiałam pewien mechanizm psychologiczny jaki u siebi stosowałam, o którym nie wiem czy nawet psycholodzy wiedzą (interesuję się psychologią od lat, ale nic mi o tym nie wiadomo)!
Dzięki.
Dzięki za to że chciało ci się napisać, i za to, że bunt był ci obcy gdy Bóg spytał czy chcesz pomóc
To dla ciebie
[link widoczny dla zalogowanych]
PS. I przepraszam za patetyzm...
Jasna
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nightgale
Wykładowca UJ
Dołączył: 06 Wrz 2005
Posty: 1422
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw 8:11, 11 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Jasna: oczywiście , możesz mnie tak nazywać , nawet miałem zwrócić Ci uwage , że notorycznie robisz błąd w moim nicku .
Ale jeżeli to nie błąd tylko celowe działanie , to bardzo mi przyjemnie.
To sympatyczna przeróbka orginału.
Cóż , miło , że mogłem pomóc Ci w czymś , zwłaszcza związanym z poznaniem samego siebie - to przecież nie jest wcale łatwe.
Poza tym fajnie wiedzieć , że ktoś jednak czytuje moje przydługawe elaboraty.
Ale tak już mam , że jak mi coś leży na wątrobie , to nie potrafie tego przedstawić w jednym zdaniu.
A psychologia...cóż interesuje mnie jako nauka , natomiast nie przepadam za psychologami .
Zawsze mam uczucie , że mają oni więcej problemów sami ze sobą niż osoby które do nich przychodzą .
Pozdrawiam , i dziękuje za kwiatek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jasna
Profesor Doktor Habilitowany
Dołączył: 15 Sie 2005
Posty: 2443
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: interesuje mnie: DO Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 21:59, 11 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Nightgale napisał: |
A psychologia...cóż interesuje mnie jako nauka , natomiast nie przepadam za psychologami . Zawsze mam uczucie , że mają oni więcej problemów sami ze sobą niż osoby które do nich przychodzą. |
Coś w tym jest. Widziałam chyba tylko dwóch psychologów, obu w telewizji (jak się dobrze patrzy to się sporo wypatrzy ) którzy sprawiali wrażenie że panują nad swoim życiem, a poznałam to po spokoju. Chociaż teraz myślę że tylko Eichelberger był tu prawdziwy, Santorski poszedł w biznes, i to go zmieniło. Reszta wystawia sobie przed oczy innych ludzi z ich problemami, żeby zapomnieć o swoich niespełnionych marzeniach o dojściu ze sobą do ładu... Albo zanurza się w zarabianie pieniędzy i liczą że się przesmykną... Niestety nawet inteligentni dają się na to nabrać...
Bo ilu jest ludzi dla których rzeczywiście priorytetem jest to właśnie? Dojście ze sobą do ładu? Tak naprawdę. Aby każdego ranka budzić się z radością i spokojem, bez wzgledu na to, czy masz gdzie mieszkać, co jeść, i czy masz przyjaciół na ziemi...
Pozdrawiam ja też, a co
Dzięki za ciepłe słowa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Nightgale
Wykładowca UJ
Dołączył: 06 Wrz 2005
Posty: 1422
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 9:16, 12 Maj 2006 Temat postu: |
|
|
Ja za psychologami i psychiatrami nie przepadam w ogóle i bierze sie to z własnego z nimi doświadczenia .
Z racji wykonywanych przezemnie prac badania takie musze miec robione co kilka lat .
Robiłem je w Austri , Niemczech i Kanadzie i nie miałem żadnych oporów .
Kiedy poszedłem robić w Polsce mało mnie szlag nie trafił !!!!
Pytania makabrycznie tendencyjne i próby takiego zamanipulowania odpowiedziami , żeby wyszło jak najgorzej dla badanego .
Nie wiem , premie jakieś dostają za wykrywanie u ludzi przeciwskazań do wykonywania niektórych zawodów ??
Wyszedłem zniesmaczony , chociaż pani psychiczna z bólem na twarzy ale podpisała mi , że wszystko ok.
HEHEHE........ale frajerka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|