|
Wszystko o wszystkim i jeszcze więcej Nigdy nie bój się próbować czegoś nowego! Amatorzy zbudowali arkę, a profesjonaliści Titanica!
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dawid
Administrator
Dołączył: 09 Lip 2005
Posty: 7256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zaleszany Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 16:15, 04 Sie 2006 Temat postu: Nie ma tępych uczniów, są kiepscy nauczyciele. |
|
|
Cytat: | PRAWDA jest brutalna ,nie ma tępych uczniów są kiepscy nauczyciele.
Wiem to z własnego doświadczenia ,kiedyś w szkole miałam przedmiot zw.elektrotechniką .Uczyliśmy się tego przedmiotu przez kilka lat i nikt nic z tego nie wiedział ,o rozwiązywaniu zadań nie było mowy ,aby było śmieszniej tego przedmiotu uczyła nas osoba z tytułem doktora.Na krótki czas zastępstwo z nami miał pewien pan i powiem wam ,że nagle wszyscy w szkole doznali cudownego olśnienia ,nawet największe głąby zaczęły lubić ten trudny przedmiot i nawet rozwiązywaliśmy zadania ,było to piękne lecz krótkie doświadczenie ,które pokazało że szkopuł tkwi w metodzie nauczania ,a w naszych szkołach metody są kiepskie i nauczyciele źle wykształceni nie pozwalają na samodzielne myślenie ,niech tylko uczeń wykaże się samodzielnym myśleniem i spróbuje powiedzieć coś własnymi słowami ,to od razu pała za brak prawidłowej odpowiedzi.Nauczyciele się boją odpowiedzi ,które różnią się od ich notatek ,które oni każdego roku dyktują tym kolejnym uczniom. |
Cytat z onetu.
Co Wy o tym sądzicie. W mojej szkolnej karierze tj. podstawówka, gimnazjum, liceum wielokrotnie zmieniali mi się nauczyciele. I po części zgadzam się z powyższą wypowiedzią. Dla przykładu podam języki obce, angielski i niemiecki. Angielskiego przez podstawówkę i gimnazjum uczyła mnie ta sama nauczycielka, na cztery wyciągałem jedynie dzięki laurkom, kartkom świątecznym i tym podobnych. Nie umiałem kompletnie niczego jeśli chodzi o gramatykę, słówka i czytanie jeszcze mi wchodzą W trzeciej klasie gim. zmieniła się nam nauczycielka i angielski nagle stał się bardzo prostym przedmiotem. To samo z niemieckim, w samej trzeciej klasie miałem czterech nauczycieli, każdy miał swoje metody i z jednymi było lepiej z drugimi gorzej. Wydaje mi się, że moge mówić w imieniu całej klasy.
Ale jeśli chodzi o matematykę tutaj na mnie nie ma reguły, chociażby nauczyciel stawał na głowie, korepetytor chodził na rzęsach - nic :] Opanowałem podstawy dzięki którym zdaję z klasy do klasy
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Gajusz Mariusz
Profesor Doktor Habilitowany
Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 1554
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzym.
|
Wysłany: Pią 16:51, 04 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Jako student przygotowujący się do pracy nauczyciela - czyli osoba jeszcze się ucząca i już nauczająca zgadzam się w 75% z powyższą notką. To prawda, że wiele zależy od podejścia nauczyciela oraz metod, jakie w swojej pracy wybierze. Dlatego swego czasu napisałem ciekawy artykuł traktujący o tym, że przed podjęciem studiów powinny być prowadzone testy sprawdzające predyspozycje osoby do wykonywania danego zawodu ( nie zależnie od kierunku studiów) Oczywiście testy powinny być dostosowane do poszczególnych kierunków (a później zawodów).
To, że nauczyciele są źle przygotowywani do podjęcia pracy to częściowo prawda, bo na niektórych uczelniach zajęcia metodyczne są traktowane po macoszemu lub o zgrozo nie ma ich wcale.
Jeżeli chodzi o wspomnianą wyżej elektrotechnikę to ciężki przedmiot i jeżeli nauczyciel pokpił podstawy to uczniowie faktycznie nic nie zrozumieli (wiem z doświadczenia)
Nauczyciele w większości przypadków faktycznie boją się niewygodnych pytań i uczniów samodzielnie myślących. Wynika to z faktu ich niedokształcenia jak i założeń programowych ( a co za tym idzie braku czasu na dyskusje), Co oczywiście jest wielkim błędem, dlatego należy walczyć z systemem. Nowo uczeni nauczyciele mają w programach metodycznych jak postępować z uczniami, ( więc nie spodziewam się sytuacji, że nauczyciel powie siadaj jedynka, bo uczeń ujął odpowiedź własnymi słowami.
Problemy powyższe zostały dostrzeżone i my (przyszli nauczyciele jesteśmy uczeni jak sobie z nimi radzić). Ale co zrobić z tym, którzy już uczą?
Pamiętajmy też, że nauczyciel to tylko przewodnik w drodze ucznia do wiedzy i jeżeli uczniowie nie będą się uczyć to nawet najlepsze metody i podejście nauczyciela nic nie da.
Arielku wrzuć proszęlink do tego artykułu. Chetnie i tam się wypowiem z góry dziękuję.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dawid
Administrator
Dołączył: 09 Lip 2005
Posty: 7256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zaleszany Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:00, 04 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
W liceum miałem polonistkę, która już powinna być na emeryturze.
Po szkole chodziły plotki jak to u niej na lekcji dziewczyna interpretowała wiersz, ogadała się bidula, a pani Ś. na to:
- gówno prawda, siadaj - jedynka.
No i też z doświadczenia wiem, że u niej trzeba było recytować wszystko tak jak ona, nie można było dodac nic od siebie, wychwytywała to automatycznie, skoro przez ileśtam lat korzystała ze swoich notatek.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gajusz Mariusz
Profesor Doktor Habilitowany
Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 1554
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzym.
|
Wysłany: Pią 17:19, 04 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Dzięki za link. Tylko mi tu bez panów proszę. To już nie jesteśmy na ty?? Dawidku??
No właśnie o tym mówię, że nauczyciele tzw. Starej daty mają złe metody i podejście. Ale to zrozumiałe większość nie miała metodyki nauczania. Sam miałem podobną polonicę w podstawówce ( ba nasz nawet nas biła linijką po rękach, terroryzowała i prześladowała nawet nerwicy się nabawiłem tak się jej bałem), Ale to już przeszłość.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dawid
Administrator
Dołączył: 09 Lip 2005
Posty: 7256
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Zaleszany Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:23, 04 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Szrmancko chciałem Mariuszu
W II gimnazjum miałem polonistkę zaraz po studiach (mrrr ) ta to miała podejście, nie wiem czy 2 była w klasie jakaś na koniec roku.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gajusz Mariusz
Profesor Doktor Habilitowany
Dołączył: 13 Lis 2005
Posty: 1554
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Rzym.
|
Wysłany: Pią 17:34, 04 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
No spoko szarmancki Arielku.
hehe w II technikum też miałem polonistkę po studiach. Jaka cisza i spokój w klasie była jak założyła nogę na nogę (a była w mini). U mnie w klasie to był wyjątek bo strasznie niesubordynowani byliśmy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jasna
Profesor Doktor Habilitowany
Dołączył: 15 Sie 2005
Posty: 2443
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: interesuje mnie: DO Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 22:45, 04 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Jestem lektorem (lekcje indywidualne lub w dwójkę), uczyłam też przez rok w szkole, potem uciekłam przerażona zwałami papieru i "ścieżką rozwoju zawodowego" czy jakimś tam innym fikcyjnym zbieraniem pieczątek i dokumentów. Dzieci to tam nie bardzo na pierwszym miejscu były... raczej jako problem i hałas na przerwach mogły być odbierane przez nauczycieli nie z powołania. "Powołanych" na szczęście też udało mi sie spotkać, dlatego jakoś tam przeżyłam .
Dzieciaki biedne, za dużo ich w klasie, nie ma szans żeby zająć się każdym bo wtedy cała klasa odjeżdża uwagą a jakiś zartowniś zdobywa łatwą publiczność...
Dzieciaki miały zadziwiająco dużo własnych problemów które przesłaniały im potrzebę kształcenia się, smutne szukały sposobów zapomnienia w co najmniej potyczkach słownych.
Nauczyciel który opanuje stadko rozwrzeszczanych, sfrustrowanych, nie mających często warunków do nauki dzieci musi mieć po pierwsze chęć nauczania i niesienia pomocy, a po drugie charyzmę, bez której dzieciaki nie będą chciały nawet na niego patrzeć. Wewnętrzna prawda, szczerość i konsekwencja to cechy które dziaciaki natychmiast wyłapują - jeśli je masz - lgną do ciebie. Jeśli ich nie masz, przepadłeś w szkole.
Nauczyciel musi być osobowością. Kimś niesamowitym, niezwykłym. Musi mieć zainteresowania, własne życie. Przynosić to życie do klasy, opowiadać jak świetnie można się w życiu bawić, w bezpieczny i piękny sposób. Uczyć piękna literatury. Brać na wycieczki. Rozumieć filmy. Ludzi. Kolegów. Umieć rozpoznawać ptaki po głosie. To musi być ktoś! A nie doktorek po historii który nic nie zna oprócz rozpadajacych sie książek i obiadów u mamy.
Tak, nauczyciel to 90% sukcesu. Tak, zmotywowany uczeń to 90 % sukcesu.
Bo najwspanialszy nauczyciel niewiele wskóra jeśli uczeń tej wiedzy nie chce (choć są na to sposoby - vide minispódniczka ), a i motywacja ucznia nie wystarczy jeśli nie zrozumie wykładu.
O.
Pozdrawiam
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Cleopatra
Zasłużony weteran
Dołączył: 22 Lip 2005
Posty: 4689
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 9 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Alex. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 23:48, 11 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Hmmm.... ja rowniez mialam w szkole podstawowej np. nauczycielke jezyka polskiego w podeszlym wieku i.... Dzieki jej sercu jaki wkladala w nasza edukacje, pokochalam ksiazki (ktore wprost "zjadalam"), nauczylam sie poslugiwac nasza piekna ojczysta mowa jak i starannego pisania. Do dzisiaj pamietam jej zdanie:nie musisz pieknie pisac, ale pisz czysto i wyraznie, aby kazdymogl cie odczytac. I miala racje.
Dlatego tez uwazam, ze nie wiek sie liczy, ale podejscie do ucznia i metody nauczania. To wlasnie pani Ciecwierz zawdzieczam to, ze nauczyla mnie nie tylko poprawnie pisac, ale przede wszystkim przelewac moje mysli na papier, ujmowac zagadnienia w logiczny tok itd, itp. Nigdy nie wymagala od nas streszczenia utworu, wiersza czy lektury wg. utartego schematu. Wrecz odwrotnie, zawsze wymagala od nas wlasnej oceny i pogladu na przedstawiane zagadnienie. Zawsze byla dyskusja.
Podobnie bylo z nauczycielem geografi. Fakt, jezdzil po calym swiecie i potrafil ciekawie dorzucac do tematu lekcji swoje prywatne wiadomosci o danym kraju.
Historia tez byla moim ulubionym przedmiotem, bo umiejetnie byla ona nam przekazywana i z wtracanymi roznymi dodatkowymi ciekawostkami.
Mysle, ze nie wiek nauczyciela odgrywa w nauczaniu role, ale metody nauczania.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jasna
Profesor Doktor Habilitowany
Dołączył: 15 Sie 2005
Posty: 2443
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: interesuje mnie: DO Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 16:21, 12 Sie 2006 Temat postu: |
|
|
Oczywiście że wiek nie ma nic wspólnego z nauczycielstwem. Tylko tyle że statystycznie jest prawdopodobnie więcej fajnych młodych niż "starych," bo ci z różnych powodów czasem z czasem "osiadają." Uczy się umysł, osobowość i to, czy umie się porwać uczniów, wzniecić zapał.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
|