Forum Wszystko o wszystkim i jeszcze więcej Strona Główna Wszystko o wszystkim i jeszcze więcej
Nigdy nie bój się próbować czegoś nowego! Amatorzy zbudowali arkę, a profesjonaliści Titanica!
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

EGIPTOMANIA
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wszystko o wszystkim i jeszcze więcej Strona Główna -> Ciekawe miejsca
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cleopatra
Zasłużony weteran



Dołączył: 22 Lip 2005
Posty: 4689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alex.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:56, 23 Gru 2005    Temat postu:

Wink ARIEL Razz Ja to wiem i czuje na codzien - DZIEKI Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cleopatra
Zasłużony weteran



Dołączył: 22 Lip 2005
Posty: 4689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alex.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:01, 09 Mar 2006    Temat postu:

Wtopiona w mysli o tym, co mnie otacza nie wiem kiedy wpadlam w ramiona Orfeusza i przenioslam sie w inny, jeszcze bardziej cudowny swiat. Swiat, ktory pozbawiony jest wszelkiej ingerencji czlowieka. Jak przez tunel przedostalam sie z krainy realnej w swiat marzen i miekko poddalam sie sennej fantazji. Znow plynelam w towarzystwie przeroznych gatunkow kolorowych ryb pomiedzy czerwono-pomaranczowymi koralami, ktore tanczyly delikatnie wraz z poruszeniem sie wody. Od czasu do czasu zatrzymywalam sie podziwiajac te cuda natury w nadziei, ze odkryje jakis zatopiony skarb. I nagle... w glebi toni dojrzalam cos, co przypominalo statule poteznej statuly. Przyspieszylam chcac jak najszybciej zobaczyc, coz to tak naprawde jest. Schodzilam coraz glebiej i glebiej, ale statula ta zamiast sie do mnie przyblizac, oddalala sie. „Nie uciekniesz mi” – przemknelo mi przez mysl, i zaczelam szybciej, coraz szybciej rozgarniac wode. „Dotre do ciebie zeby nie wiem co sie dzialo!” – i wymachujac jak najdalej ramionami nagle poczulam bol w dloni... Otworzylam oczy. Oslepil mnie blask slonca i dotarl do mnie smiech.... Goraczkowo zaczelam szukac okularow. Po dluzszej chwili wreszcie je znalazlam, nalozylam na oczy i zamarlam w zdumieniu. Przede mna stal moj Schatz w towarzystwie mezczyzny, ktorego poznalam podczas mojej pierwszej wyprawy w morze. Pocierajac obola dlon, ktora uderzylam w stojacy przy lezaku stolik podczas snu, staralam sie pozbierac mysli. Cieszylam sie niewymiernie z faktu, ze mialam na nosie okulary, ktore zaslanialy moje oczy. Moglam obserwowac nieoczekiwanego goscia jak rowniez oboje nie mogli wyczytac z mych oczu, co sie w mej duszy teraz dzieje.
- Habibi – odezwal sie moj Schatz – Poznaj mojego przyjaciela o ktorym ci tyle opowiadalem. To jest Magdi ten, ktory ma tutaj biuro podrozne.
Zamarlam w oczekiwaniu na reakcje stojacego przede mna mezczyzny. Czy uda mi sie zataic ta moja brawurowa w koncu wyprawe? Czy....
- Milo mi cie poznac – przerwal moje rozmyslania Magdi, wyciagajac do mnie reke na powitanie.
- Mnie rowniez – spojrzalam mu w twarz. Patrzyl na mnie z usmiechem, a ja czekalam na moment kiedy wypali, ze: my sie juz poznalismy, czy cos w tym rodzaju. Tymczasem Magdi mowil dalej – Ciesze sie, ze w koncu cie poznalem. Duzo o tobie slyszalem od stojacego tutaj mojego przyjaciela – powiedzial, wskazujac rozbawionymi oczami w strone mojego Schatza.
- Mam nadzieje, ze nic zlego o mnie nie opowiadal - zapytalam zawadiacko, a jednoczesnie wciaz wyczekiwalam.
- Jakze bym smial, Habibi. Musze ci cos powiedziec, Magdi opowiedzial mi o pewnej odwaznej ale ryzykanckiej Europejce.
Struchlalam w momencie. Niech teraz Magdi powie tylko, ze to ja bylam ta plywaczka, a juz nigdy nie bede mogla bez kontroli mojego Stroza wejsc do wody. Spojrzalam na Magdiego, probujac odczytac z jego twarzy i oczu co zamierza. Spojrzal na mnie i nieznacznie mrugnal do mnie. Zrozumialam. Nie zdradzi, ze to bylam ja i poczulam do niego sympatie.
- A co takiego ci opowiedzial? – spytalam z udawanym zaciekawieniem.
No i uslyszalam to, co znalam. Dowiedzialam sie przy tym, ze odwaga nie zawsze idzie w parze z rozsadkiem, a upor i duma moze doprowadzic do nieszczescia.
Tak wiec wiesz teraz dlaczego sie zawsze boje, kiedy za daleko wyplywasz. Ty tez zachowujesz sie calkiem podobnie jak ta kobieta o ktorej mowil Magdi. Bedac w wodzie zapominasz o calym swiecie, tracisz poczucie rzeczywistosci i to moze stac sie twoja zguba. – podsumowal moj Schatz patrzac na mnie z troska.
– Zapytaj Magdiego ile bylo juz tutaj akcji ratowniczych z powodu tak nieobliczalnych plywakow.
Spojrzalam na Magdiego. Usmiechnal sie do mnie porozumiewawczo i powiedzial:
- Rzeczywiscie plywajac nie mozna tracic poczucia rzeczywistosci, Katrin. Wiem, ze dla was Morze Czerwone jest magnezem ktory przyciaga, ale... Ale nie mozna sie dac urzec chwili, bo ... – zawiesil znaczaco glos po czym dokonczyl – bo moze sie okazac zgubna.
Az nadto zrozumialam jego slowa i bylam mu wdzieczna za to, co dla mnie zrobil i tam na morzu i teraz tutaj.
- No to co robimy? – zapytal moj Schatz. – Masz ochote lezec jeszcze na sloncu czy tez idziemy do jakiejs kawiarni?
- Na dzisiaj wystarczy mi sloneczka. Pojdziemy do jakiejs restauracji czy tez kawiarenki. Ale najpierw musze wziasc prysznic i sie przebrac – dorzucilam.
- W porzadku. Idz do hotelu wez prysznic i sie przebierz. My zaczekamy na ciebie w kawiarence przy tym duzym basenie hotelowym. OK?
- Zgoda.
- Mam ci pomoc? – zaoferowal sie moj Schatz.
- Nie, nie. Idzcie, poradze sobie – odrzeklam, bo chcialam zostac sama, aby pozbierac sie wewnetrznie po tym przezytym „wstrzasie” emocjonalnym.
Po krotkim pozegnaniu oni ruszyli w strone wyjscia, a ja zaczelam zbierac moje rzeczy. Kiedy wszystko znalazlo sie juz w torbie siadlam na lezaku, aby uporzadkowac mysli. Nie ma co, ladnie sie wpakowalam. I kto by to pomyslal... Musialam akurat natrafic na tego chlopa???? Tylu ich przeciez tutaj, a ja musialam wpasc wlasnie na niego! Na przyjaciela mojego Schatza! Czyz to nie PECH??? A jesli...jesli on mimo wszystko...
Zerwalam sie jak oparzona. Dosyc tego gdybania! Co ma byc, to bedzie!
Zarzucilam torbe na ramie, wzielam do jednej reki pletwy, a do drugiej reczniki i ruszylam w strone wypozyczalni sprzetu. Oddalam reczniki, odebralam nasze karty i ruszylam ku wyjsciu.
Kiedy juz sie znalazlam w pokoju nie wypakowujac torby poprostu ja postawilam i ruszylam do lazienki. Wzielam najpierw dosc cieply prysznic, aby zmyc olejek. Na koniec zaserwowalam sobie dosc chlodny strumien wodny dla poprawy krazenia, chociaz po takim wstrzasie nie byl on juz konieczny. Bylam na takich obrotach, ze hej!
Szybciutko wskoczylam w szorty, T-hirt i lekkie plocienne mokasyny. Do torebki wrzucilam klucz z pokoju i portfel i ruszylam na spotkanie z losem. Szczerze mowiac nie mialam pojecia, czy Magdi mnie nie zdradzi. W koncu byli dlugoletnimi przyjaciolmi....
Kiedy dotarlam do basenu glownego dostrzeglam ich siedzacych i pochlonietych w zywej dyskusji. Nawet niezauwazyli jak sie do nich zblizylam. Dopiero gdy sie odezwalam:
- Jestem – ich glowy zwrocily sie w moim kierunku.
- Swietnie Habibi – powiedzial moj Schatz rozpromieniony – Czego sie napijesz?
- Mango, jak zwykle – odrzeklam, jednoczesnie probujac wyczuc, co jest grane. Spojrzalam na Magdiego, lecz ten usmiechnal sie do mnie pogodnie i zrozumialam, ze nic nie powiedzial. Odetchnelam z ulga.
- A moze jestes glodna – uslyszalam zatroskany glos Schatza. – Jest juz po szesnastej i bylas tyle czasu w wodzie...
- Dziekuje, ale nie jestem glodna. Mam tylko niesamowite pragnienie
- Wez sobie zimny koktail egzotyczny – zaproponowal Magdi. – Jest swietny.
- Zgoda. W takim razie poprosze koktail i mango.
Po chwili pojawil sie kelner, przyjal zamowienie i zniknal.
- Slyszalem, ze jestes amatorka raf koralowych – zwrocil sie do mnie Magdi. – Jesli chcesz to zorganizuje dla ciebie wypad gdzie bedziesz mogla podziwiac naprawde niesamowite korale i rybki.
- Naprawde? – spytalam i dech mi zaparlo z wrazenia.
- Powiedz tylko kiedy masz czas – powiedzial Magdi ubawiony moja reakcja na jego propozycje.
- A nie mowilem ci – wtracil sie moj Schatz do rozmowy. – Rzuc jej tylko haslo „wyprawa w morze”, a juz jest gotowa. Ona zrezygnuje nawet z piramid dla takiej wyprawy.
- No wlasnie widze... – usmiechnal sie Magdi. – Jak dlugo tutaj bedziecie? – zapytal.
- Jeszcze nie wiem dokladnie, ale napewno dluzej jak dwa tygodnie. Chce ja zabrac na Synaj, do klasztoru sw. Katarzyny. Mam tez w planie wiele innych ciekawych miejsc do ktorych chce ja zabrac. W koncu Egipt ma wiele do pokazania.
- Z pewnoscia tez pojedziecie do Dahab – raczej stwierdzil niz zapytal Magdi.
- To tez mam w planie – potwierdzil moj Schatz.
- Hmmm... widze, ze szykuje mi sie niezla przygoda z Egiptem chociaz do tej pory nie znam twoich planow wypadowych – zwrocilam sie do mojego Schatza. –
- Jesli bym ci wszystko powiedzial to nie bylo by to tak ekscytujace, prawda? Poza tym obiecalem ci, ze to bedzie twoja niezapomniana podroz. Zgadza sie?
- Tak, Schatz.
- No to ustalone. Jak wroce do biura to zajrze do zaplanowanych wyjazdow i dam wam znac – podsumowal Magdi.
- Swietnie – zwrocilam sie do Magdiego – i juz teraz bardzo ci dziekuje.
- Cala przyjemnosc po mojej stronie. Mam nadzieje, ze bedziesz zadowolona z tej wyprawy.
- Jesli to, co dotad widzialam jest tylko namiastka tego co mam zobaczyc to... To z pewnoscia bedzie to niezapomniana przygoda.
W tej chwili stanal przy nas kelner z naszym zamowieniem. Ledwo stanela przede mna kolorowa szklanica z koktajlem owocowym, natychmiast ujelam ja w reke i zaczelam pic. Trudno ukryc, ze od tych przezytych emocji mialam sucho w gardle.
Cala uwage pozornie skierowalam na popijanym koktajlu. Przez caly czas jednak bacznie obserwowalam Magdiego. Jeszcze nie do konca bylam pewna, czy ta “nasza mala slodka tajemnica” nieopacznie nie ujrzy swiatla dziennego.
-No i jak smakuje? - zapytal moj Schatz.
-Suuuuper! - potwierdzilam zgodnie z prawda. Co jak co, ale w doborze owocow i przyrzadzaniu wszelakiego rodzaju napojow, Egipcjanie wioda prym. Sa poprostu znakomici.
Moi towarzysze zamowili sobie pieczona rybke, niezliczona ilosc rozmaitych past, przystawek. Teraz wiem, dlaczego Egipcjanie potrzebuja tak duzo przestrzeni wokol siebie. Samo takie zamowienie normalnie potrzebuje duzego, rozkladanego stolu. A my bylismy tylko trzy osoby. Juz moge sobie wyobrazic jak przyjdzie tu cala rodzina. Z tego co zauwazylam, przecietna rodzina to 6-8 dzieci plus rodzice. Czesto sie zdarza, ze na wypad do restauracji ida razem dwie lub wiecej rodzin. To tak, jakby cala wycieczka sie zwalila na obiad..
Pomimo, ze nie bylam glodna postawiony przede mna swiezy, prosto z pieca chlebek skusil mnie. Natychmiast wyciagnelam reke po niego. Ugryzlam kes i.... poprostu niebo w ustach... Tego chleba moglabym jesc i jesc w nieskonczonosc. I co mnie zdziwilo, ten chleb smakuje mi najlepiej bez zadnego dodatku. Poprostu sam w sobie jest niesamowicie smaczny.
- To jednak jestes glodna? - zwrocil sie nagle do mnie Magdi, przerywajac rozmowe z mym Schatzem.
- Nie, nie jestem, ale ten chleb moge jesc bez konca mimo, ze nie jestem glodna. Wystarczy go tylko swiezutki i taki pachnacy postawic przede mna.
- Naprawde tak bardzo ci smakuje?
-To fakt – wtracil sie do rozmowy moj Schatz. - Wyobraz sobie Magdi, ze ona prawie wcale nie je naszych egipskich potraw. Idzie do bufetu, oglada wszystko, pyta sie co to jest i na tym sie konczy. Wszyscy wokol laduja sobie takie ilosci, ze az talerze sie uginaja . Wszyscy patrza na nia jakby spadla z innej planety.
-To, ze wszyscy jedza tak, jakby rok nie mieli jedzenia w ustach to nie znaczy, ze ja tez musze – wtracilam, lekko poirytowana. - Jak sie chca opychac, to prosze bardzo. Nic dziwnego, ze potem biegaja po calym hotelu i szukaja lekarstw. I prosze zmien temat bo wiesz co ja o tym sadze – powiedzialam pojednawczo.
Do konca posilku prawie juz sie nikt nie odzywal. Ba... Egipcjanie przy jedzeniu nie rozmawiaja wlasciwie. Oni sie delektuja jedzeniem i do tego potrzebuja poprostu cisze.
Kiedy wszyscy sobie pojedlismy, ( ja tez objadlam sie chlebusiem), Magdi zaplacil rachumek i ruszylismy na maly spacerek po Sharm- El – Sheikh.
c.d.n


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dawid
Administrator



Dołączył: 09 Lip 2005
Posty: 7256
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zaleszany
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 8:08, 10 Mar 2006    Temat postu:

:] Mi też się często śni, że nurkuję, ale budzę się opatulony kołdrą i się duszę Smile

Czy w następnej części będzie już opisana ta podróż w głąb rafy?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gibemarvel
Profesor Doktor Habilitowany



Dołączył: 26 Sie 2005
Posty: 2866
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 8:15, 10 Mar 2006    Temat postu:

Cleo, cały czas zapominam się wybrać do biblioteki i wypożyczyć książki, ale śmiało moge powiedzieć, że tu substytut znalazłam:) Wciąga..Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasna
Profesor Doktor Habilitowany



Dołączył: 15 Sie 2005
Posty: 2443
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: interesuje mnie: DO
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:48, 18 Kwi 2006    Temat postu:

Znałam dziewczynę imieniem Magdi... ?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasna
Profesor Doktor Habilitowany



Dołączył: 15 Sie 2005
Posty: 2443
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: interesuje mnie: DO
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:39, 19 Kwi 2006    Temat postu:

Cleo, Wydrukowałam Twoją powieść, wzięłam do ręki... i musiałam odłożyć, by... powiesić pranie... Very Happy

I przyszła mi do głowy genialna myśl! Zwłaszcza za granicą, autorzy czytają swoje dzieła. To jest, nagrywają swój głos, czytając. Myślę że Twój głos, sądząc po charakterku z powieści i postów Very Happy byłby po prostu idealną ilustracją do książki, i jeszcze podnosiłby zainteresowanie i napięcie "co będzie dalej." Tak pięknie by było, gdybym mogła wieszać pranie słuchając o Egipcie, więdrując myślą wśród piramid... Ech...
Rozmarzyłam się... Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Dawid
Administrator



Dołączył: 09 Lip 2005
Posty: 7256
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 11 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zaleszany
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:44, 19 Kwi 2006    Temat postu:

brawo

I podobno to ja jestem genialny Cool


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasna
Profesor Doktor Habilitowany



Dołączył: 15 Sie 2005
Posty: 2443
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: interesuje mnie: DO
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:52, 19 Kwi 2006    Temat postu:

Geniusz jednego nie wyklucza drugiego, a nawet... całego Forum! Very Happy Very Happy Very Happy

[link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cleopatra
Zasłużony weteran



Dołączył: 22 Lip 2005
Posty: 4689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alex.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:08, 19 Kwi 2006    Temat postu:

Jasna napisał:
Cleo, Wydrukowałam Twoją powieść, wzięłam do ręki... i musiałam odłożyć, by... powiesić pranie... Very Happy

I przyszła mi do głowy genialna myśl! Zwłaszcza za granicą, autorzy czytają swoje dzieła. To jest, nagrywają swój głos, czytając. Myślę że Twój głos, sądząc po charakterku z powieści i postów Very Happy byłby po prostu idealną ilustracją do książki, i jeszcze podnosiłby zainteresowanie i napięcie "co będzie dalej." Tak pięknie by było, gdybym mogła wieszać pranie słuchając o Egipcie, więdrując myślą wśród piramid... Ech...
Rozmarzyłam się... Smile


Wink Hmmm... JASNIUTKA, to by byla dopiero heca zwlaszcza, ze (jak twierdza inni), moj glos brzmi jak glos dziecka i.... Przez telefon udaje mi sie pozbyc "natreciuchow" - jesli stwierdze, ze ten czlowiek "kradnie" moj drogocenny czas. Ostatnio przed moim wyjazdem,
nawet przez domofon wzieto mnie za dziecko i spytano: Kiedy wroci mamusia?
Pokladalismy sie pozniej z mezem ze smiechu. Ja naprawde nie zmieniam glosu. To jest dla mnie naprawde dziwne, bo ja tego nie slysze. Ba

Czytac moja "powiesc"... (Boze, jak to dumnie zabrzmialo..), boje sie, ze nikt tego nie kupil, a juz napewno nie bedzie mial ochoty sluchac, ( no.... poza forum naturalnie.. )Wink

PS. Ale dzieki za typ! Kto wie....???? Ale pomysle.....


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasna
Profesor Doktor Habilitowany



Dołączył: 15 Sie 2005
Posty: 2443
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: interesuje mnie: DO
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:56, 19 Kwi 2006    Temat postu:

Cleopatra napisał:


moj glos brzmi jak glos dziecka i.... Przez telefon udaje mi sie pozbyc "natreciuchow" - przez domofon wzieto mnie za dziecko i spytano: Kiedy wroci mamusia?

Laughing Laughing Laughing
uśmiałam się Very Happy
A pamiętasz Złotowską z Pszczółki Mai? Mam wrażenie że wiem jak mógłby brzmieć Twój głos, i w dalszym ciągu jestem przekonana że twój entuzjazm w czytaniu tych cudów byłby nie do pobicia! Very Happy

Cleopatra napisał:
Czytac moja "powiesc"... (Boze, jak to dumnie zabrzmialo..), boje sie, ze nikt tego nie kupil, a juz napewno nie bedzie mial ochoty sluchac, ( no.... poza forum naturalnie.. )Wink

[oburzona Wink] KOKIETKA!!!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cleopatra
Zasłużony weteran



Dołączył: 22 Lip 2005
Posty: 4689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alex.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:36, 19 Kwi 2006    Temat postu:

JASNIUTKA - nie jestem kokietka - raczej samokrytyczna. Wiem doskonale, ze cale to moje pisanie tutaj wymaga do wydania jeszcze duzo pracy. A narazie brak mi do tego czasu. Niestety.

PS. Ale milo mi, ze sie podoba to co pisze. Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
czarnooka
Profesor Doktor Habilitowany



Dołączył: 05 Sie 2005
Posty: 2589
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Szczecin

PostWysłany: Śro 22:09, 19 Kwi 2006    Temat postu:

... cleo brak czasu by czytac...Sad... ale nadrobie w wakacje...Wink?.. no coz czytac musze co innego...Wink... ale pozdr.... pisz pisz... zagladam czy wkleilas czy nie...Wink

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jasna
Profesor Doktor Habilitowany



Dołączył: 15 Sie 2005
Posty: 2443
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 4 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: interesuje mnie: DO
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:10, 19 Kwi 2006    Temat postu:

Cleopatra napisał:
JASNIUTKA - nie jestem kokietka - raczej samokrytyczna. Wiem doskonale, ze cale to moje pisanie tutaj wymaga do wydania jeszcze duzo pracy. A narazie brak mi do tego czasu. Niestety.

PS. Ale milo mi, ze sie podoba to co pisze. Razz


Kokietka, kokietka.

Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cleopatra
Zasłużony weteran



Dołączył: 22 Lip 2005
Posty: 4689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alex.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 0:22, 21 Kwi 2006    Temat postu:

Wink Hmmm... Skoro tak uwazasz.. Wink Nie bede cie na sile wyprowadzac z bledu.. Wink

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cleopatra dnia Sob 2:47, 22 Kwi 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cleopatra
Zasłużony weteran



Dołączył: 22 Lip 2005
Posty: 4689
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Alex.
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:59, 14 Maj 2006    Temat postu:

Wink No... wreszcie zabralam sie do pracy i napisalam cd.

Zmierzch zapadl dosc szybko. W ostatnich promieniach zachodzacego slonca, po mojej prawej stronie rozciagalo sie pasmo nagich, czerwono-brazowo-czarnych szczytow gor. Zatrzymalam sie. Zaczelam wodzic wzrokiem po szczytach i nagle poczulam w sobie dziwny niepokoj. Kocham gory i bardzo lubie po nich wedrowac. Ale te gory budzily we mnie jakas nutke grozy. Moze dlatego, ze nie znalazlam na nich zadnego drzewa czy krzaka? Na tych gorach nie rosnie nic, doslownie nic. Sa dosc wysokie, ostre i w rozlewajacej sie w tej chwili szarosci tchnely jakas groza. Poczulam przelatujacy mi przez plecy nieprzyjemny dreszcz. Odwrocilam sie i ruszylam przed siebie.
Szlismy wzdluz glownej ulicy, a zarazem popularnego deptaka, kierujac sie w strone gorujacego nad Sharm-El-Sheikh wzgorza. Jest on dla wszystkich dobrym punktem orientacyjnym, gdyz widoczny jest z bardzo daleka i to dzieki duzemu neonowemu napisowi – PANORAMA SHARM – EL – SHEIKH.
Moi panowie nagle wpadli w taki trans wspominania starych dobrych wspolnie spedzonych lat dziecinstwa, dorastania i czasow studiow, ze zupelnie zapomnieli o moim istnieniu. Kiedy spostrzeglam, ze przeniesli sie w inny wymiar czasu, postanowilam rozejrzec sie baczniej dookola siebie. Wieksza uwage zwracalam na mijajacych mnie turystow, wsluchujac sie w ich rozmowe. Myslalam, ze uslysze mowe polska, ale niestety, poza angielskim, francuskim, niemieckim do mych uszu nie docierala ojczysta mowa. No coz... moze innym razem..???
Od czasu do czasu podchodzilam do okien wystawowych eleganckich sklepow jubilerskich. Musze przyznac, ze blask zgromadzonego tam zlota w blasku halogenowego swiatla wprost oslepial. A wyroby.... Mozna bylo dostac oczoplasu – nie wiedzialam na co mam patrzec. Wyroby przecudowne!!!
Poniewaz nie zamierzalam tutaj nic kupowac bo w takich typowo turystycznych miejscowosciach wszystko jest duzo, duzo drozsze niz w miejscowosciach rzadko odwiedzanych przez turystow, wiec ograniczylam sie tylko do ogladania i zorientowaniu sie, co bym sobie zyczyla z prezentowanych tutaj wyrobow. Bo to, ze sobie cos zafunduje, nie podlegalo zadnej dyskusji.
Jednakze na ogladanie tych pieknych wyrobow nie poswiecilam zbyt dozo czasu, bo po paru minutach oczy mnie bolaly od tego jaskrawego swiatla.
Rozejrzalam sie za moimi towarzyszami i po chwili dostrzeglam ich. Stali i smiali sie do rozpuku zupelnie nie zwazajac na spogladajacych w ich kierunku zaciekawionych przechodniow. Po ich minach widac bylo, ze bardzo chcieliby wiedziec, z jakiegoz to powodu obaj panowie tak szczerze sie smieja, ale nie mieli szans. Oboje rozmawiali po arabsku i tylko ich rodacy mogli ich zrozumiec.
Kiedy podeszlam do nich – nawet mnie nie spostrzegli, wiec chwytajac mojego Schatza za reke spytalam:
- Hey, dzien dobry... Czy moge tez poznac powod z ktorego wam sie brzuchy tak trzesa?
- Alez naturalnie, Habibi – powiedzial moj Schatz wybuchajac znowu gromkim smiechem. Wlasnie Magdi mi przypomnial... – i znowu wybuch smiechu. Zorientowalam sie bardzo szybko, ze nie ma sensu pytac, bo oni nie sa w stanie cokolwiek mi przekazac. Im wystarczyl tylko jeden rzut oka na siebie i rechotali jak nawiedzeni. Skapitulowalam. Uznalam, ze lepiej ich zostawic samych z ich wspomnieniami i zajac sie czyms innym.
- Sluchaj Skarbie, mam ochote na mango wiec ide do pijalni sokow. Jak sie wysmiejecie to przyjdzcie tam. OK???
- Naturalnie Habibi, przyjdziemy.
Ruszylam przed siebie. Po drodze mijalam ulicznych sprzedawcow, ktorzy powystawiali swoj towar na chodniku i zachecali kazdego przechodnia do kupna, zachwalajac swoj towar jako najlepszy i najtanszy. Musze przyznac, ze egipcjanie maja naprawde dar kupiecki. Z niesamowitym kunsztem potrafia przekonac do kupna.
Pijalnia sokow do ktorej zmierzalam znajdowala sie w niewielkiej odleglosci od miejsca w ktorym stalismy, wiec dotarlam tam po niespelna dziesieciu minutach. Siadlam przy jednym ze stolikow, ktore byly wystawione przed pijalnia. Natychmiast pojawil sie przy mnie wlasciciel, ktorego juz zdazylam wczesniej poznac podczas pierwszego tutaj pobytu.
- Hallo – przywital mnie i spojrzal na mnie zdziwiony. – Gdzie pani meza stracila? – usmiechnal sie szeroko, pokazujac swoje bielutenkie zeby.
- Jest w drodze i przyjdzie troszeczke pozniej. Spotkal swojego przyjaciela i wlasnie wspominaja swoje wspaniale lata studenckie. Za pare minut powinni tu dotrzec, o ile nie umra ze smiechu po drodze.
- Czy mam juz podac mango??? – zapytal uprzejmie.
- Tak, oczywiscie – potwierdzilam i zaraz spytalam. – A skad pan wie, ze mam ochote na mango?
- Bo poprzednim razem tak pani smakowal, ze wypila pani az trzy szklanki. Takiej klientki nie moge zapomniec. Jak ktos zamowi dwie, to juz jest swieto! – powiedzial ciagle sie do mnie usmiechajac. – A trzy,.. – przez chwile sie zastanawial co ma powiedziec i po chwili dorzucil -Trzy to juz wesele – i po chwili zniknal.
W niespelna dwie minuty znow sie pojawil przede mna z taca i po chwili moglam sie juz degustowac swiezym, zimnym sokiem z mango – jesli to mozna nazwac sokiem. Szczerze powiedziawszy to dopiero tutaj w Egipcie poznalam prawdziwy smak sokow owocowych. Te nie sa tutaj niczym rozcienczane, niczym przyprawiane. To jest naturalny owoc i smakuje... niebo w ustach.... miam, miam. Az mi slinka leci – jak tylko sobie wspomne ten smak.
Sok jest tak gesty, ze nie sposob go pic przez slomke z ktora jest podawany. Poprostu sie zatyka mimo, ze jest grubsza od tych, ktore sa podawane np do coli.
Rozsiadlam sie wygodnie w fotelu i natychmiast siegnelam po stojaca przede mna szklanke. Jak bylo do przewidzenia bardzo szybko ja oproznilam. Ledwie odstawilam puste szklo na stolik, ku mojemu milemu zaskoczeniu, w tej samej chwili pojawil sie wlasciciel z kolejna.
- Skad pan wiedzial, ze zamowie kolejna? – spytalam.
- To mozna bylo latwo wyczuc – spojrzal na mnie rozbawiony. – Pani mina to zdradza.
- Acha – powiedzialam bardziej do siebie jak do niego, bo kiedy spojrzalam w jego strone, juz go za mna nie bylo. Pewnie przyrzadza nastepna szklaneczke tego boskiego napoju – pomyslalam i zabralam sie do picia kolejnej porcji, ale juz powoli. Pierwszy „glod” zostal juz zaspokojony. Teraz trzeba sie degustowac – upomnialam sie w duchu.
Popijajac pomalutku soczek zaczelam sie przygladac handlujacym, ktorych bylo w poblizu calkiem sporo. Tak sie sklada, ze tych tutaj jest wszedzie pelno. Kazdy chce zarobic i nawet im sie to udaje a tylko dlatego, ze sa w tej dziedzinie naprawde MISTRZAMI ! Oni maja to juz w genach od starozytnosci.
Wlasnie do jednego z takich kupcow podeszla parka. Poniewaz znajdowalam sie od nich w odleglosci niespelna dwoch metrow, moglam doskonale slyszec caly przebieg transakcji. Sprzedajacy zachwalam swoje najrozniejsze wyroby skorzane, ktorych mial tu naprawde wiele. Torby, torebeczki, paski do spodni, przeroznej wielkosci wielblady, rozne wisiorki, stoleczki, charakterystyczne okragle poduchy do siedzenia i wiele, wiele innych drobiazgow. Jak wywnioskowalam z ich rozmowy bylo to angieskie malzenstwo, ktore chcialo sobie kupic cos charakterystycznego dla Egiptu na pamiatke. Kobieta zainteresowana byla torbami, a mezczyzna szukal sobie paska skorzanego do spodni. Dlugo nie mogl sie zdecydowac, bo jak mu odpowiadal sam pasek, to zamek byl nie taki. Jak na dobrego handlarza przystalo, ten z niesamowitym kunsztem przekonywal go, ze ten zamek jest bardzo uniwersalny, praktyczny i wogole. Lepszego nie znajdzie tutaj w zadnym sklepie czy straganie, a juz napewno nie za tak korzystna cene. Byl przy tym tak niewiarygodnie przekonywujacy, ze w koncu mezczyzna kupil - i nie tylko jeden, ale piec.
Tymczasem jego zona znalazla trzy fasony toreb ktore jej sie podobaly i stala teraz przed trudna decyzja – ktora ma sobie kupic, bo wszystkie trzy jej sie podobaja. Sprzedajacy szybko to wyczul i zaczal zachwalac jej znakomity wybor. Naturalnie torby byly z bardzo dobrej skory, bardzo ladny fason, bardzo dobra skora no i baaardzo korzystna cena.
- Kupujac u mnie te trzy torby – zapewnial kupujaca – zaplaci pani tyle, co ja jedna torbe w innych sklepie. Oni maja drogo, bo musza placic podatek – przekonywal. – Ja nie place podadku ani pradu, bo sprzedaje tutaj wiec dlatego mam tanio.
W rezultacie tych zapewnien, kobieta kupila te trzy torby i jeszcze do tego jakies portfeliki. Kupiec zadowolony z dokonanej transakcji dorzucil im jeszcze w podarunku dwa kamienne male skarabeusze. Zadowolone malzenstwo sie oddalilo, a sprzedajacy...
Nagle zaczal szybko zbierac swoj towar i w niespelna pietnascie minut juz go tutaj nie bylo. Wydalo mi sie to niezmiernie podejrzane, ale... Moze nie mial juz ochoty dluzej stac i oczekiwac na kolejnego kupca? Bylo juz w koncu po 23-ciej i moze byl juz zmeczony? Wprawdzie to dziwne raczej bo dopiero od 22-giej zaczyna sie tutaj rozkrecac handel. Urlopowicze najczesciej do 21-szej jedza kolacje, przebieraja sie i ruszaja w plener.
Po uplywie godziny na horyzoncie pojawili sie moi panowie. Ciagle jeszcze zajeci byli zywa rozmowa. Kiedy wreszcie dotarli do mnie i usiedli, moj Schatz powiedzial:
- Habibi, jestes gotowa na calodniowy wypad?
- Oczywiscie, a dokad to chcesz mnie porwac? – spytalam czujac, ze stoi przede mna nowa, niesamowita i niepowtarzalna wyprawa. Szczerze mowiac to liczylam na to, ze bedzie to wypad na rafy koralowe, gdzie bede mogla sobie ponurkowac. Na sama mysl o tym dusza ma frunela do nieba i szybciutko wrocila na ziemie.
-Tego ci nie moge powiedziec ale... Ale z pewnoscia bedziesz zadowolona – odpowiedzial mi takim tonem iz wiedzialam, ze nie ma sensu nalegac, bo mi tego nie zdradzi. Musze sie uzbroic w cierpliwosc i poprostu dac sie zaskoczyc.
Panowie zamowili sobie sok z trzciny cukrowej, (podobno bardzo zdrowa), i kiedy nasze szklaneczki byly puste, ruszylismy w droge powrotna do hotelu. Szczerze mowiac nie bardzo mi sie to podobalo, bo chcialam sobie jeszcze pospacerowac brzegiem morza, ale moj Schatz stanowczo powiedzial, ze nie ma o tym mowy.
- Jutro musimy bardzo wczesnie wstac i naprawde musimy byc wypoczeci. Noooo, nie rob takiej nadasanej miny. Przeciez wiesz, ze nie mowie tego bezpodstawnie – probowal mnie przekonac.
- OK, juz dobrze, dobrze. Ide przeciez grzecznie do hotelu.
Szlam grzecznie bo coz mialam zrobic. Wiem doskonale, ze skoro mowi, ze czeka nas ciezki dzien, to znaczy ze taki bedzie.
Magdi odprowadzil nas do wejscia, zamienislismy jeszcze kilka grzecznosciowych zdan i sie pozegnalismy.
Kiedy moj Schatz bral prysznic ja wyszlam na balkon. Przede mna rozciagaly sie baseny oswietlone podwodnymi swiatlami nadajac wodzie piekny seledynowo-niebieskawy kolor. Niebo bylo niesamowicie czarne mimo, ze migotaly na nim miliony jasniutkich gwiazdeczek w towarzystwie prawie w pelni ksiezyca. Od czasu do czasu lagodny powiew cieplego zefirku poruszal liscmi palm, ktorych tutaj jest naprawde bardzo duzo. Patrzylam na ta otaczajaca mnie basniowa rzeczywistosc i poczulam sie jak Alicja w krainie czarow. Usmiechnelam sie sama do siebie. I kto by pomyslal, ze bede na jawie snila moja bajke zycia.....????

c.d.n.
*************************************************************************************


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Cleopatra dnia Pon 23:13, 29 Maj 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wszystko o wszystkim i jeszcze więcej Strona Główna -> Ciekawe miejsca
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 6 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Theme ACID v. 2.0.20 par HEDONISM
Regulamin